fbpx

Osuszono 2 stawy na Ratajach, by ratować traszki

Mimo że na początku miasto nie miało funduszy na walkę z inwazyjnymi gatunkami, ostatecznie udało się je znaleźć.

O problemach traszek zamieszkujących użytek ekologiczny „Traszki Ratajskie” w okolicy osiedla Tysiąclecia na Ratajach informowaliśmy  już w lipcu. Wówczas okazało się, że w dwóch stawach, gdzie żyją traszki, pojawiły się ryby. Specjaliści wskazywali, że to bardzo zła wiadomość, ponieważ ryby stanowią zagrożenie dla populacji traszek, zwłaszcza gdy mowa o niezwykle inwazyjnym gatunku, jakim jest czebaczek amurski.

Jeszcze pod koniec września miasto planowało jedynie odłów największych ryb ze zbiorników, co zdaniem przyrodników nie byłoby wystarczającym rozwiązaniem tego poważnego problemu. Według nich jedynie osuszenie stawów i usunięcie z nich wszystkich, nawet najmniejszych ryb, ma sens. Brakowało jednak na to środków.

W październiku fundusze zostały zabezpieczone i w ostatnich dniach przeprowadzono całą operację. — Podczas kilku dni prowadzonych działań, poprzez wykorzystanie pułapek i innych narzędzi połowowych oraz pompy udało się osuszyć staw i odłowić wszystkie ryby z obu zbiorników wodnych — wyjaśnia dr inż. Mikołaj Kaczmarski z Katedry Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. — Wyłowiono około 30 kg ryb należących do 10 taksonów, w tym prawie 6 kg inwazyjnego gatunku obcego czebaczka amurskiego (szacunkowo niecałe 6000 osobników) oraz ponad 20 kg karasia srebrzystego (gatunek obcy), a także płocie, leszcza, wzdręgi, karpia KOI, krąpia, karasia „złotą rybkę”, jazia i lina — wymienia.

Jak podkreśla naukowiec, są to pierwsze działania na tak dużą skalę w Polsce, których celem jest ochrona płazów. — Odłowy i spuszczenie wody to jedyna dopuszczalna metoda, która może dać efektywność na poziomie 100%. Pełną ocenę projektu dokonana zostanie w kolejnym roku. Podczas prowadzenia takich działań należy mieć pewność, że nie zaszkodzimy płazom, a cały proces musi być oparty o gruntowne przygotowania i współpracę wielu podmiotów. W pracach poza pracownikami firmy, która zajęła się odpompowaniem wody, uczestniczyło łącznie 10 osób, w tym eksperci z zakresu herpetologii, zwalczania gatunków inwazyjnych oraz lekarz weterynarii odpowiedzialny za humanitarne uśmiercenie odłowionych ryb. Obecnie część ryb po zważeniu/zmierzeniu została przekazana do specjalistycznego ośrodka zajmującego się gatunkami obcymi, a część trafiła do ogrodu zoologicznego, jako pokarm dla zwierząt — dodaje.

Ważne jest, że praca naukowców pójdzie na marne, jeśli ktoś ponownie zdecyduje się wprowadzić do stawu ryby, które nie powinny się tam znaleźć.

Dodaj komentarz