Natłok informacji obniża nasz poziom szczęścia i wyczerpuje energię
Powinniśmy zwracać uwagę na to, co w życiu daje nam szczęście, zamiast tworzyć teorie na ten temat – mówi Paul Dolan, autor książki „Happiness by Design”
Na portalu Focus.pl ukazał się bardzo ciekawy wywiad z tym autorem, którego fragmenty umieszczamy poniżej (cały artykuł pod linkiem umieszczonym poniżej)
Marcin Fabjański: Pewnie nie dziwią pana wyniki badań, o których pan pisze: 87 proc. ogrodników, niekoniecznie tych, którzy pracują na dachach miejskich domów, ocenia, że są szczęśliwi, a to samo mówi tylko 44 proc. finansistów. Dlaczego wydaje nam się, że to ta druga grupa prowadzi o wiele szczęśliwsze życie?
Paul Dolan.: W książce piszę o swoich dzieciach. Nie pcham ich w żadnym kierunku – ani w stronę bankowców, ani ogrodników. Kiedy będą myśleć o zawodzie, poproszę je, żeby spojrzały w przyszłość i zobaczyły, jak będzie wyglądało doświadczanie ich pracy. Kiedy spojrzysz na finanse, zobaczysz, że 30 lat temu bycie bankowcem oznaczało coś zupełnie innego niż dzisiaj. To był inny zawód. Składało się na niego dużo więcej osobistych kontaktów z klientami i między kolegami, którzy dostawali więcej informacji zwrotnych na temat dobrych skutków pracy, jaką wykonują. W jakimś sensie bankowiec przypominał wtedy fryzjera. Teraz działa sam, w izolacji, w wielkim stresie. Wszystkie te rzeczy sprawiają, że słabo wypada w rankingach szczęścia. Ale nie mamy wielu danych na temat tego zjawiska. Możliwe więc, że to szczęśliwsi ludzie wybierają ogrodnictwo, a bardziej skłonni do depresji – finanse, a nie, że to praca ich takimi czyni.
M.F.: Czego w takim razie możemy się dowiedzieć z badań na temat tego, jak szczęśliwie zacząć prowadzić biznes albo rozwijać go na późniejszych etapach? Jak osiągać dobra materialne, nie tracąc szczęścia?
P.D.: Dużo zależy od powodów, dla których bierzesz się za biznes. Jeśli chcesz zarobić dużo pieniędzy, to zrób wszystko, co w twojej mocy, żeby w końcu zostać obrzydliwie bogatym. Bo jeśli tak się nie stanie, skończysz w depresji. Przygotuj się też na ciągłe niespełnienie, bo będziesz uganiał się za coraz większymi sumami. Ale jeśli nie chodzi ci o pieniądze, tylko wchodzisz w biznes, bo jest to tym, co naprawdę lubisz, będzie ci łatwiej, a szanse, że odniesiesz sukces finansowy, wzrosną. Użyję teraz kalki językowej, za co przepraszam, ale podsumowuje ona wyniki wielu badań: liczy się podróż, a nie jej cel. Jeśli masz poczucie sensu w trakcie podróży biznesowej, uniezależniasz się psychicznie od tego, czy odniesiesz wielki sukces finansowy. Musisz zwracać więc uwagę na doświadczenia, które są twoim udziałem po drodze. Ważni są też ludzie, z którymi pracujesz. Ja mogę sobie wybierać współpracowników do badań i nigdy nie pracuję z ludźmi, których nie lubię. Wchodząc w biznes, warto rozważyć ten aspekt. Ogólnie to, czy jesteś bogaty, przynajmniej od pewnego poziomu, masz żonę lub męża, ile masz lat, ma większe znaczenia dla twojej szacującej jaźni, a to co robisz, dla doświadczającej.
M.F.: Jak pomógłby pan ludziom z biznesu, którzy utracili poczucie sensu tego, co robią? Spotykam takich coraz częściej na moich warsztatach.
P.D.: Może problemem jest to, że w ogóle próbują mieć jakieś poczucie sensu wyższego rzędu. Może zamiast zamartwiać się jego brakiem, powinni zapytać siebie: co mogę zrobić, żeby odczuwać sensowność małych rzeczy, którymi wypełniony jest mój dzień? Czy rzeczy, które robię w życiu, są wartościowe? Kiedy zadam sobie takie pytania, może pojawić się rozwiązanie problemu sensu w życiu. Choć oczywiście nie musi. Takie pytania powinny przynajmniej uczy-nić zadanie szukania sensu łatwiejszym.
M.F.: Pisze pan, jako ekonomista, że nasza uwaga jest cennym zasobem, który powinniśmy chronić. Czy to nie przerażające, że nasz świat jest pełen wysysaczy uwagi? Bez przerwy jesteśmy rozpraszani, choćby przez niesłychaną ilość informacji. Myśli pan, że bylibyśmy szczęśliwsi bez tego natłoku? A jeśli tak, to jak to osiągnąć?
P.D.: Z badań wynika, że natłok informacji obniża nasz poziom szczęścia i wyczerpuje energię. Za każdym razem, kiedy zmieniamy przedmiot naszej uwagi, używamy pewnego zasobu energii. Ten natłok nie tylko obniża nasz poziom szczęścia, ale też naszą produktywność. Znacznie lepiej nam się żyje, jeśli zwracamy uwagę tylko na jedną rzecz w danym czasie. Naszej uwadze szkodzą małe rzeczy. Kto się przyzna, że jest uzależniony od telefonu? Tymczasem prawie wszyscy sprawdzamy co pięć minut – e-mail, SMS-y, Facebooka. Istotne, żebyśmy znaleźli sposób na odwrócenie tego procesu, odzyska-nie cennego zasobu naszej uwagi. Proste strategie, takie jak wyłączenie telefonu, są bardzo trudne. Wiem coś o tym, bo codziennie, jeśli nie jestem poza domem, wyłączam komórkę o dziewiętnastej, i nie przyszło mi to łatwo. Powinniśmy nauczyć się świadomie robić przerwy, pracując nad trudnymi projektami, bo zwiększa to naszą skuteczność.
Czytaj więcej na: focus.pl