fbpx

Student z plemienia Nawaho, który zmagał się z bezdomnością i głodem w college’u, otrzymał stopień doktora

Bezdomność, szok kulturowy i bycie z dala od domu ostudziłoby zapały każdego, kto chce uzyskać wykształcenie, jednak tej nawajski student był zdeterminowany, żeby ukończyć studia i otrzymać dyplom pomimo przeciwności losu.

Dakota Kay, 26-letni absolwent z tytułem doktora, powiedział InsideEdition.com, że chce swoją historią zachęcić innych młodych rdzennych Amerykanów do podążania za marzeniami.

“Jesteśmy w niekorzystnej sytuacji” – mówi Kay. – “Nie mamy tyle szczęścia, co reszta, to jednak nie jest wystarczającą wymówką. Niestety tak to już jest na tym świecie. Możesz użalać się nad sobą, ale świat nie będzie taki łaskawy.”

Kay wyjaśnił, że dorastał wśród plemienia Nawaho w Kayenta w stanie Arizona, i mieszkał tam całe swoje życie, wychowując się wśród rodzeństwa i kuzynów.

“Miałem szczęście mieć oboje rodziców, bezpieczny dom, bieżącą wodę czy elektryczność ” – mówi. – “Mój tata pracuje przez cały czas, a mama pracowała na dwa etaty, kiedy dorastałem.”

Mówi, że niewielu znajomych z rezerwatu szło do koledżu, a ci, którzy poszli, zazwyczaj nie ukończyli swojej nauki. Jeszcze rzadziej zdarza się, że rdzenny Amerykanin kończy podyplomówkę, jednak Kay wiedział już jako nastolatek, że chce zdobyć stopień doktora w dziedzinie fizjoterapii, i ciężko pracował, żeby tak się stało.

Kay pracował na stopień licencjata w Fort Lewis College i składał podania o wszystkie możliwe stypendia i dotacje, jakie tylko były dostępne. Choć w ciągu roku płacono za jego mieszkanie, musiał także uczęszczać na zajęcia latem, żeby zrealizować swój program. Nie był jednak w stanie otrzymać żadnego dofinansowania na akademik czy mieszkanie podczas tych miesięcy.

“Nie było mnie stać na miejsce zamieszkania. Ledwie starczało mi na czesne i opłaty za zajęcia” – mówi. – “Ale musiałem trzymać się swojego planu. Trzymać się harmonogramu. Musiałem robić to, co było konieczne.”

Kay mówi, że nie chciał brać pożyczek po tym, jak dorastał wśród ludzi, którzy byli po uszy w długach. Nie mógł też prosić o pieniądze rodziców. Dlatego zrobił, co mógł w takiej sytuacji.

Przez trzy lata podczas koledżu spał w bibliotece, brał prysznic w różnych miejscach na kampusie i, jeśli szczęście mu dopisało, któryś ze znajomych pozwalał mu przenocować parę dni.

“Mówiłem im, żeby mnie po prostu podrzucili pod bibliotekę, a stamtąd udam się do domu znajomego” – mówi. – “Wierzyli mi. Całe szczęście lato było ciepłe, więc nie musiałem się martwić, że zmarznę.”

Kay ostatecznie zwierzył się na ostatnim roku studiów, że latem nie ma gdzie mieszkać, i jak mówi, jego rodzice po prostu byli wdzięczni, że dał radę przetrwać.

“W mojej głowie to nie było nic takiego” – mówi. – “Mama i tata nigdy się nie skarżyli. Moi przodkowie cierpieli za nas, i moje problemy to było nic w porównaniu.”

Sytuacja pogorszyła się, kiedy kontynuował studia w Southwest Baptist University w Missouri. Nie udało mu się dostać niektórych stypendiów i mała pożyczka, którą wziął, wystarczyła mu jedynie na czesne.

“Nie miałem pieniędzy na mieszkanie, jedzenie, ani prysznice” – mówi Kay. – “W pewnym momencie byłem tak zrozpaczony, że zacząłem płakać, bo czułem się zupełnie zagubiony. Nie wiedziałem, co robić.”

Wiedział jednak, że musi jakoś to wytrzymać. Poprosił rodziców, żeby pożyczyli mu samochód, tak żeby mógł w nim nocować, i zapytał rodzeństwo o wskazówki na przetrwanie w surowszym klimacie środkowego zachodu.

“Nie próbowali mnie powstrzymać” – mówi. – “Pozwolili mi robić to, co musiałem.”

Kay znalazł miejsce na parkingu supermarketu, gdzie mógł bezpiecznie się wyspać, a rano jadał suche zupki chińskie, która zgromadził w samochodzie, brał multiwitaminę i prysznic gdzieś na kampusie przed zajęciami.

Spędzał większość dnia w bibliotece, czasem śpiąc przy biurku, mając nadzieję, że ochrona założy, że po prostu odpoczywa od nauki.

Czasami kąpał się w budynku miejscowego Związku Chrześcijańskiej Młodzieży Męskiej lub jadał ciepły posiłek w schronisku dla bezdomnych.

“Nie byłem przygnębiony ani smutny. Skupiłem się po prostu na tym, co muszę zrobić, aby osiągnąć sukces” – mówi. – “Mój tata opowiadał mi historie o budzeniu się w lepiance – coś jak chatka zrobiona z drewna i gliny – na owczej skórze, na twardej podłodze. Moja rodzina wiele przeszła. To, czego ja doświadczałem, to było nic.”

Choć miał zamiar żyć w samochodzie rodziców przez następne trzy lata, pewien doradca zorientował się, w jakiej był sytuacji i pomógł mu, a uniwersytet zdołał zorganizować dla niego pokój w akademiku i darmowe posiłki.

“Nie polecam spania w aucie, szczególnie młodym kobietom. To niebezpieczny świat.”

Czasem wracał do dawnych nawyków. Kiedy zmieniono mu przydział i wysłano do Dallas w Teksasie, żył raz jeszcze w swoim samochodzie, dopóki kościół nie zgodził się udzielić mu schronienia.

“Moi koledzy zawsze pytali: „Czemu nie poprosisz rodziców o pieniądze, żebyś mógł wziąć więcej pożyczek?’” – mówi Kay.

Na przekór przeciwnościom losu, udało mu się uzyskać doktorat z fizjoterapii. Kay, najstarszy ze swojego rodzeństwa z wyjątkiem swojego bliźniaka, jest teraz z powrotem w swoim domu wśród plemienia Nawaho, i przygotowuje się do dodatkowych egzaminów i składa podania o pracę w IHS, służbie zdrowia dla Indian.

“Jestem odpowiedzialny – nie tylko za mój naród, ale i rodzinę” – mówi. – “W życiu zawsze znajdzie się jakiś sposób. Tylko nie można się poddawać.”

 

Tłumaczenie: Ola Kotlęga

 

Źródło: insideedition.com

 

 

 

Dodaj komentarz