fbpx

W Internecie poznasz matkę lub ojca swojego dziecka – współrodzicielstwo ratunkiem dla bezdzietnych?

Serwisy pomagające singlom znaleźć partnera do wychowywania dziecka, a najczęściej także jego poczęcia, cieszą się coraz większą popularnością. Partnerów w takim układzie nie łączy uczucie do siebie lecz pragnienie zostania rodzicem. Czy to nowa alternatywa dla bezdzietności?

Uświadomienie sobie faktu, że szansa na zostanie rodzicem być może właśnie przeszła nam koło nosa, może być bardzo bolesne – ale oto jesteśmy, zbliżamy się do czterdziestki, nadal nie znaleźliśmy odpowiedniego partnera, a czas nieubłaganie zmierza do granicy, po przekroczeniu której będzie już za późno. Co teraz? Można spróbować zostać samotnym rodzicem, ale nie wszystkim takie rozwiązanie odpowiada i nie dla każdego jest możliwe. Z pomocą dla osób, które chcą zostać rodzicami i pragną, aby ich dziecko miało i mamę, i tatę, przychodzą portale zrzeszające ludzi w średnim wieku, chcących wspólnie wychowywać dzieci, mimo że nie będą parą w romantycznym znaczeniu tego słowa. Zjawisko „co-parenting”, czyli współrodzicielstwa, staje się coraz popularniejsze. Na czym ten układ polega?

Zaangażowanego rodzica znajdziesz w sieci

Strony internetowe poświęcone współrodzicielstwu, takie jak Family by Design czy Co-ParentMatch, przypominają w pewnym sensie serwisy randkowe, z tą różnicą, że ludzie rejestrujący się w tych serwisach nie szukają swojej drugiej połówki lecz zaangażowanej osoby, z którą mogłyby wychowywać dziecko. Na Modamily użytkownik portalu rozwiązuje test, który ma mu pomóc w znalezieniu kandydatów o podobnych poglądach na rodzicielstwo. Kiedy już znajdzie odpowiednią osobę, pozostałe ustalenia – od tego, jak dziecko zostanie poczęte, do tego, jak partnerzy będą dzielić się opieką – należą do samych zainteresowanych. Serwis Modamily, jedna ze stron, które mają pomóc ludziom w znalezieniu partnera do wychowywania dziecka, po dziesięciu miesiącach funkcjonowania miał około 3 tys. zarejestrowanych użytkowników, z czego około 2/3 stanowiły kobiety po trzydziestce. Właściciel serwisu, Ivan Fatovic, w momencie założenia strony sam szukał partnerki, z którą mógłby mieć dziecko – miał wtedy 36 lat i czuł, że jego zegar biologiczny tyka, bo pragnął zostać ojcem przed czterdziestką.

Fatovic jest przekonany, że chętnych do zakładania rodzin na zasadzie „co-parentingu” będzie przybywać. Jak podkreśla, homoseksualiści już od dawna wychowują dzieci z partnerami, z którymi nie łączy ich miłość, ale którzy umożliwili im spełnić marzenia o rodzicielstwie – w Polsce najbardziej znany jest przypadek Tymona Tymańskiego, który użyczył swojego nasienia znajomej lesbijce i był obecny w życiu ich syna, mimo że chłopiec na co dzień mieszkał z mamą i jej partnerką. Teraz taki sposób na zostanie rodzicem zaczyna stawać się popularny wśród samotnych osób heteroseksualnych, które nie mają z kim założyć rodziny. Jak podkreśla Fatovic, współrodzicielstwo to lepsze rozwiązanie niż wzięcie z kimś ślubu tylko po to, żeby mieć dziecko i rozwieść się po kilku latach.

Od Facebooka do wspólnej córki

Czterdziestoletnia Dawn Pieke ma córkę Indigo z czterdziestojednoletnim mężczyzną, Fabianem Blue, którego poznała na portalu dla ludzi poszukujących partnera do posiadania dziecka. Nie spodziewała się takiego scenariusza, ale musiała zmienić swoje plany po tym, jak po dziesięciu latach związku przyłapała na zdradzie partnera, z którym mieszkała. Historię Dawn i Fabiana opisano na portalu BuzzFeed Shift. Kobieta zdradziła dziennikarce, Annie North, że pragnęła dziecka, ale nie chciała skorzystać z banku spermy, bo zależało jej na tym, żeby jej dziecko znało swojego ojca. Najpierw dołączyła na Facebooku do grupy poświęconej współrodzicielstwu. Tam poznała Fabiana, który był samotnym gejem. O zostaniu ojcem marzył od 6 lat, kiedy to pewnej nocy obudził się po sugestywnym śnie: śniło mu się niemowlę i poczuł, że jego misją jest bycie tatą..

Para najpierw rozmawiała przez Skype’a: o rodzinnej historii, stanie zdrowia, przekonaniach i poglądach na wychowywanie dzieci. Im więcej rozmawiali, tym bardziej byli szczęśliwi, bo widzieli, że wiele ich łączy. Fabian przeprowadził się z Australii do Stanów Zjednoczonych, żeby razem z Dawn wychowywać dziecko. Ich córka, Indigo, urodziła się w październiku ubiegłego roku. Cała trójka mieszka razem, ale dorośli nie wykluczają, że w przyszłości, jeśli wejdą w związek z innymi ludźmi, każde z nich zamieszka w swoim domu.

Czy współrodzicielstwo to dobry model rodziny?

Mary Shanly, profesorka nauk politycznych i specjalistka ds. rodziny, stwierdza w wypowiedzi dla BuzzFeed, że takie rozwiązanie może mieć wiele zalet. Wychowywanie dziecka wymaga ciężkiej pracy, więc łatwiej jest dzielić z kimś obowiązki rodzicielskie. Zauważa jednak, że współrodzicielstwo może też nastręczać pewnych trudności, gdyż z takiego układu łatwiej jest się wycofać, bo partnerzy nie odczuwają – tak jak małżeństwa – społecznej presji, że powinni być razem dla dobra dzieci. Jednak, jak podkreśla Nancy Polikoff, profesorka specjalizująca się w prawie rodzinnym, prawo jest dla rodziców biologicznych takie samo, bez względu na to, czy są małżeństwem, czy nie. Jeśli więc któryś z partnerów w tym układzie zechce się wycofać, to – o ile jest biologicznym rodzicem – będzie zobowiązany do finansowych świadczeń na utrzymanie swojego dziecka.

Jako zaletę współrodzicielstwa wymienia się fakt, że ludzie, którzy decydują się na takie rozwiązanie muszą wcześniej przedyskutować wiele kwestii, których często nie omawia się ze swoim partnerem, z którym tworzymy związek oparty na uczuciach. W tym wypadku trzeba ustalić wszystko, począwszy od spraw finansowych, a skończywszy na podziale obowiązków. Niektórzy decydują się na pomoc prawną przed wejściem w tego rodzaju układ. Taki pomysł na rodzicielstwo ma też zdecydowanych przeciwników, wśród których jest obrończyni tradycyjnych wartości rodzinnych i małżeńskich, Elizabeth Marquardt. W przesłanym do „The New York Times” komentarzu stwierdza kategorycznie: „To okropny pomysł, takie celowe skazywanie dziecka na życie w dwóch różnych światach, z rodzicami, którzy nawet nie próbują stworzyć więzi opartej na miłości”. Jedno jest pewne, „co-parenting” – obok matek-surogatek i dawców nasienia – staje się na świecie kolejnym sposobem na posiadanie potomstwa w sytuacji, gdy nie mamy partnera/partnerki.

Czy współrodzicielstwo przyjmie się na świecie jako alternatywa dla samotnego rodzicielstwa lub bezdzietności? Rosnąca popularność serwisów takich jak Modamily pozwala snuć przypuszczenia, że właśnie tak się stanie, zwłaszcza, że współczesne czasy wydają się sprzyjać przegapieniu swojej szansy na znalezienie miłości.

 

Źródło: http://www.edziecko.pl/rodzice/1,79361,13459263,W_Internecie_poznasz_matke_lub_ojca_swojego_dziecka.html#BoxLSTxt

Dodaj komentarz