Ludzki mocz bezpieczniejszy niż nawozy chemiczne
Zdaniem badaczy, ludzki mocz może być bezpieczniejszą i mniej szkodliwą dla środowiska alternatywą dla nawozów. To może być dobra wiadomość, w obliczu niedoborów chemicznych użyźniaczy. Tak zwany „peecykling” mógłby zwiększyć plony roślin bogatych w składniki odżywcze, a także okazać się lukratywną alternatywą wobec produkcji sztucznych nawozów.
Jeden z naukowców uczestniczących w programie badawczym OCAPI we Francji, Fabien Esculier, powiedział w programie Euro News, że mocz jest bogatą w składniki odżywcze alternatywą zawierającą azot, fosfor i potas. Esculier twierdzi, że ludzkie odpady są mniej szkodliwe niż nawozy syntetyczne, które zawierają amoniak.
Wynalezienie alternatywnych sposobów nawożenia jest niezbędne, ponieważ niedobory użyźniaczy chemicznych spowodowane wojną na Ukrainie zagrażają wielu krajom na całym świecie. Według analityków Rabobanku Rosja eksportuje niemal 20 proc. światowych nawozów azotowych, a wraz z Białorusią odpowiada za 40 proc. światowej sprzedaży potasu. W wyniku sankcji nałożonych przez Zachód w odpowiedzi na działania Rosji, wielu rolników na całym świecie zostało odciętych tych zasobów.
Instytut Rich Earth z Vermont, organizacja non-profit, od ponad dziesięciu lat pracuje nad alternatywnymi sposobami gospodarowania odpadami i prowadzi sztandarową inicjatywę recyklingu moczu. Instytut posiada oddział badawczy, który sprawdza, w jaki sposób mocz może być wykorzystywany jako nawóz do uprawy roślin. Oferuje również członkom społeczności możliwość wypożyczania na imprezy publiczne przenośnych toalet zbierających mocz.
Wykorzystanie moczu lepszym rozwiązaniem
W filmie poświęconym tematowi peecyklingu stworzonym przez naukowców z Uniwersytetu Michigan Abe Noe-Hays, współzałożyciel instytutu, utrzymuje, że wykorzystanie moczu jako nawozu jest lepszym rozwiązaniem aniżeli zastosowanie nawozów syntetycznych, ponieważ jego produkcja odbywa się w sposób zrównoważony.
– Nie ma wątpliwości, że mocz może być bezpiecznym nawozem do uprawy każdego rodzaju roślin – wyjaśnia.
Jednym z obszarów badań prowadzonych przez organizację jest wpływ środków farmaceutycznych obecnych w moczu na wzrost roślin i sprawdzenie, czy mogą one negatywnie oddziaływać na zbiory. W badaniu przeprowadzonym w latach 2014-2020 zespół stwierdził, że choć niektóre farmaceutyki są wykrywalne w tkankach roślin, ich poziom jest bardzo niski.
Ochotnicy oddają mocz do badań
Instytut pracujący nad peecygklingiem zbiera mocz 200 lokalnych ochotników, który jest wykorzystywany do badań na wielu farmach w okolicy – czytamy w „New York Times”.
– Ostatnio ceny nawozów chemicznych wzrosły ponad dwukrotnie. To zjawisko, które jest całkowicie poza naszą kontrolą – mówi Noah Hoskins wykorzystujący mocz do nawożenia łąk na farmie Bunker Farm w Dummerston, gdzie hoduje swoje krowy, świnie, kurczaki i indyki.
Jak dotąd zaobserwował „znaczące rezultaty stosowania moczu” i chciałby, aby instytut dostarczał mu więcej uryny.
Pingback:Moc prostoty, czyli natury i nie-robienia | Pani Strzelec