We wrocławskim szpitalu pojawił się nieznajomy: „Dzień dobry, chciałbym dać pół miliona na chore dzieci”
W drzwiach szpitala zjawił się człowiek, który postanowił pomóc chorym dzieciom.
Jak podaje TVN24, działająca we Wrocławiu Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” i klinika Przylądek Nadziei mają ostatnio wyjątkowe szczęście. 30 sierpnia zjawił się tam pragnący zachować anonimowość mężczyzna ze Śląska, który postanowił przekazać na rzecz leczenia dzieci pół miliona złotych.
Szefowa Fundacji prof. Alicja Chybicka była zachwycona spotkaniem z tym człowiekiem.”Od pierwszego spojrzenia budził ogromne zaufanie. Powiedział, że postanowił wesprzeć dzieci, bo wie, że te pieniądze się tu nie zmarnują” – mówi profesor w wywiadzie dla TVN.
Dzięki pieniądzom od niego zostanie zakupiony rezonans magnetyczny. Kiedy ten sprzęt pojawi się w Przylądku, małych pacjentów nie trzeba będzie wozić na drugi koniec miasta.
Jak podaje wrocławska „Gazeta Wyborcza”, wcześniej w tym roku w przeciągu zaledwie miesiąca na konto Fundacji wpłynęły 2 miliony złotych od anonimowych dobroczyńców. A potem do tego wszystkiego ktoś jeszcze przysłał pocztą złoto! W kopercie zaadresowanej do szefowej kliniki, prof. Alicji Chybickiej, znajdowały się kolczyki, dwie obrączki, trzy złote płatki i jeszcze pół pierścionka. Te dary zostaną zlicytowane na aukcji, a pieniądze ze sprzedaży będą przeznaczone na leczenie małych pacjentów.
I choć Fundacja dzięki hojności anonimowych bohaterów przeznaczyła już prawie 3 miliony na zakup rezonansu, sprzęt może kosztować w sumie 7 milionów. Zbiórka tak naprawdę trwa dalej.
A to, że warto pomóc dobitnie udowadniają słowa babci jednej z małych pacjentek Fundacji, które odnotowali reporterzy TVN:
„Cieszymy się z każdej złotówki. Ktokolwiek może i ma nadmiar gotówki niech podaruje je temu miejscu, bo to prawdziwy przylądek nadziei dla chorych dzieci.”
Źródło: tvn24