Na czym naprawdę polega akceptacja
Dawnym sposobem uczenia akceptacji była dwu-wyrazowa mantra – ”akceptuję to”, prawda? Coś ci się przydarzyło i mówiłeś, „akceptuję to”.
Zazwyczaj każdy, kto z tego korzysta wie, że „akceptuję to” w wolnym tłumaczeniu oznacza – Staram się to polubić… bo wtedy Wszechświat będzie pod tak wielkim wrażeniem mojego dobrego zachowania, że szybciej zmieni moje doświadczenie.
- Akceptuję to. Czy TO jeszcze tu jest? [publiczność chichocze]
-
Naprawdę to akceptuję. Serio, naprawdę to akceptuję. I co, coś już się zmienia?
Ile to razy w życiu mówiłeś, „akceptuję to, co jest” i nic się nie działo. Ponieważ „akceptuję to”, to nie są te dwa słowa prawdziwej mantry radykalnej akceptacji. W rzeczywistości, jeżeli twoje doświadczenie akceptowania zawiera te dwa słowa „akceptuję” oraz „to”, to zazwyczaj nie przynoszą żadnego rezultatu i prowadzą do coraz większej frustracji. Bo albo jesteś zdezorientowany, myśląc że nie rozumiesz na czym polega akceptacja, albo jesteś sfrustrowany, że nie daje ci tego, co chcesz. Wielkie nieporozumienie polega na tym, że uważamy, iż taka akceptacja prowadzi do zmiany naszego doświadczenia.
Mówiąc metaforycznie, to tak jakby praktyka akceptacji polegała na tym, że wdeptujesz w coś niepożądanego oraz mówisz, „akceptuję to, co jest” i w cudowny sposób okazuje się, że twoje buty znowu są czyste.
A potem kiedy twoja sytuacja czy okoliczności są nadal takie same jak były wcześniej, dochodzisz do wniosku, że akceptacja jest do kitu i nie działa. Akceptacja jest skuteczna, tylko musimy użyć właściwych słów. Albowiem właściwe słowa przywołują właściwą intencję, właściwą energię i wtedy drzwi bardzo szybko się otwierają. Pozwólcie więc, że przedstawię wam prawdziwe słowa akceptacji. Te dwa słowa stają się kluczami, które otwierają drzwi do twojego najwyższego przeznaczenia. Odłóżmy na bok słowa „akceptuję to”… odłóżmy je do lamusa, wyślijmy na emeryturę. One nigdy niczego ci nie dały. Tylko cię przygnębiały. A jeśli już, to „akceptuję to” powoli albo natychmiast stawało się „to nie sprawiedliwe”.
Jakie są więc te prawdziwe słowa akceptacji? Jaki jest sposób radykalnej akceptacji?
Drogą radykalnej akceptacji są dwa inne słowa: W PORZĄDKU (ang. It’s okay)
Czyż to od razu nie oddaje uczucia akceptacji?
„Akceptuję to” to tak jakbyś próbował i starał się być z czymś w zgodzie. To udawanie.
Droga radykalnej akceptacji… chcę tylko, żebyście, kiedy to mówię, poczuli różnicę. Nie chodzi o to, że daję ci coś, co jak będziesz powtarzał tysiące razy, to któregoś dnia poczujesz, że siebie akceptujesz. Powiem raczej, że te słowa są tak potężne, że wystarczy, że je wypowiem, a odczujesz jak akceptacja budzi się w tobie naprawdę szybko. Te słowa to „W PORZĄDKU”. Lubię je mówić niczym kołysankę, podobnie jak wtedy, gdy mówię „kocham cię”.
Uściślijmy to.
To w porządku być smutnym.
To w porządku się złościć.
To w porządku być sfrustrowanym.
To w porządku być bierno-agresywnym.
To w porządku być niecierpliwym.
To w porządku być wściekłym.
Zasada jest taka – to w porządku być… cokolwiek właśnie czujesz. A jeśli nie jesteś w tym stanie, to po co się tym zajmować?
To w porządku.
W porządku.
Fragment pochodzi z książki Matta Kahna – Najważniejsza Odpowiedź