fbpx

Ponad 90 lat pod wodą. Zagadka listu w butelce rozwiązana

Jest rok 1926. Pewien nastolatek  postanawia uczcić swoje urodziny  w nietypowy sposób. W zielonej szklanej butelce umieszcza liścik i wrzuca go do miejscowej rzeki, obserwując, jak znika z pola widzenia. Jeszcze nie wie, czy drogi młodego chłopaka z błyskiem w oku, którym teraz jest, i mężczyzny, którym kiedyś się stanie, kiedyś się zejdą…95 lat później ukryta w butelce wiadomość w końcu trafia do domu. A zagadka listu w butelce zostaje rozwiązana…

Jennifer Dowker, która kieruje firmą Nautical North Family Adventures z Michigan, spędza lato na nurkowaniu z akwalungiem w poszukiwaniu wraków zatopionych łodzi. Jest zapaloną kolekcjonerką. Kiedy przeprowadza podwodne prace konserwacyjne, na dnie rzeki dostrzega coś ciekawego.

Początkowo uwagę Jennifer przyciąga nietypowy antyczny kształt butelki i zielone szkło, z którego jest zrobiona. Po wnikliwszej inspekcji okazuje się, że znalezisko kryje w sobie niezwykłą historię.

Choć uszkodzona i lekko zalana wodą, Jennifer i jej załoga dowiadują się, że wewnątrz butelki od ponad 90 lat znajduje się liścik datowany na listopad 1926 r. a jego treść brzmi:

Czy osoba, która znajdzie tę butelkę, zwróci ten list do George’a Morrow Cheboygan w stanie Michigan i powie, gdzie została znaleziona?

listu w butelce

Po opublikowaniu zdjęcia zaginionego listu na Facebooku wiadomość rozchodzi  się lotem błyskawicy. Ponad 100 000 udostępnień i 6 000 komentarzy później, jednemu dociekliwemu czytelnikowi udaje się zlokalizować córkę Morrowa, Michele Primeau, która nawiasem mówiąc -nie korzysta z Facebooka. Historia trafia do Michele, która rozpoznaje pismo ojca i wyznaje, że nawyk ukrywania liścików w mało oczywistych miejscach był typowy dla niego. Marrow zmarł w 1995 roku.

Wysłanie wiadomości w butelce było bardzo zgodne z jego sentymentalnym charakterem. Oczami wyobraźni widzę, jak w swoje urodziny wrzuca ten liścik w butelce do rzeki. To cały on – wyznała Michele

Chociaż początkowo pamiątka po ojcu Michele ma trafić właśnie do niej, ostatecznie kobiety uzgodniają, że polityka „opiekunów poszukiwaczy” lepiej przysłuży się pamięci jej ojca.

Pomyślałam, że ze względu na jej profesję, słuszną rzeczą byłoby podarować ten liścik Jennifer. To ona go znalazła i dzięki niej imię mojego taty i pamięć po nim pozostaną żywe.

Rzeczywiście, Dowker planuje wyeksponować pamiątki i przekazać historię kryjąca się za nimi, zachowując dziedzictwo Morrowa. Primeau natomiast zaplanowała już wizytę u Jennifer na wrzesień, aby osobiście obejrzeć pamiątki rodzinne.

Może to czysty zbieg okoliczności, ale wszystko wydarzyło się w weekend z okazji Dnia Ojca. Nawet jeśli nie był to sposób George’a Morrowa na poinformowanie swojej córeczki, że wciąż nad nią czuwał przez te wszystkie lata, to z pewnością przywróciło to mnóstwo wspaniałych wspomnień.

Opracowanie: Agata Pałach, autorka bloga Nigdy za późno, o podróżach, życiowych zmianach i języku angielskim.

Źródło: goodnewsnetwork.org

Dodaj komentarz