fbpx

Krawiec ze Szczecina szyje od 69 lat. To prawdziwy mistrz!

Jakie są obecne zlecenia dla doświadczonego krawca? Wacław Nietubyć odpowiada: „Obecnie głównie szyję garnitury ślubne”.

Krawiecka Wacław pochodzi z rolniczej rodziny, gdzie jego rodzice prowadzili niewielkie gospodarstwo. Zależało im, aby ich syn wybrał zawód krawca. Doświadczając trudów dwóch wojen, wiedzieli, że krawiec zawsze znajdzie sposób na zarobek.

Urodził się w małej miejscowości Mianowo, w powiecie Ostrów Mazowiecki, na Mazowszu.

„Po ukończeniu siedmiu klas szkoły podstawowej rozpocząłem naukę rzemiosła w Warszawie” — wspomina Wacław.

Dziś, z doświadczeniem zawodowym liczącym 69 lat, jest weteranem w branży. Jego pierwsze samodzielne dzieło to spodnie. „W krawiectwie nieustannie się uczysz, ponieważ każda nowa rzecz to nowe wyzwanie” — mówi. „Ale to mi odpowiada, nie ma monotonii”.

Po odbyciu obowiązkowej służby wojskowej Wacław zaczął pracę w Modzie Polskiej.

Przeprowadzka do Szczecina za pracą

W 1963 roku Wacław przeniósł się do Szczecina, gdzie już mieszkał jego brat. „Kiedyś to było miasto portowe pełne bogactwa. Przyciągnęła mnie tutaj tęsknota za morzem” — mówi. „Szczecin bardzo polubiłem. Tutaj nauczyłem się żyć. To jest moje miasto”.

Pan Wacław posiada legitymację Zasłużonego Rzemieślnika Ziemi Szczecińskiej.

Zatrudnienie w Szczecinie znalazł bez trudu. Dołączył do Spółdzielni Pracy Krawieckiej „Elegancja”, gdzie przyjęto go z otwartymi ramionami dzięki warszawskiemu dyplomowi czeladniczemu i doświadczeniu w Modzie Polskiej. Elegancja miała kilka oddziałów, a Wacław pracował w różnych lokalizacjach, awansując ostatecznie na kierownika.

Później, będąc już uznawanym mistrzem krawiectwa z własną klientelą, zdecydował się na samodzielne prowadzenie działalności.

Krawiectwo „Wagi Ciężkiej”

Jego znajomy, również krawiec, pobudował się w Stargardzie i opuszczał lokal przy ul. Kolumba 31 przy Tamie Pomorzańskiej. Wacław uznał to miejsce za idealne dla swojej pracowni. W 1977 roku umieścił tam szyld „Wacław Nietubyć — Zakład Usług Krawieckich” i tu kontynuuje swoją działalność.

Wewnątrz pracowni panuje atmosfera, jakby czas się zatrzymał. Stare manekiny, magazyny mody, antyczna rzeźbiona szafka.

Pracownia jest otwarta dla klientów od 10 do 17, ale Wacław zaczyna pracę wcześniej: „Przychodzę, gdy wstanę i kończę, gdy braknie mi sił. Jako właściciel nie mam ograniczeń czasowych” — mówi.

Obecnie klienci najczęściej zamawiają garnitury ślubne.

Większość klientów to mężczyźni. Choć Wacław nie szyje sukienek, to przyjmie zamówienie na garsonkę, jeśli klientka dostarczy materiał.

Dyrektor artystyczny Filharmonii w Szczecinie zamówił u niego frak koncertowy.

Wacław szykuje się teraz do uszycia francuskiego fraka dla artysty z zespołu muzyki dawnej.

Stara się wykonywać swoją pracę najlepiej, jak potrafi, aby klienci byli zadowoleni. Powtarza, że krawiec musi znać budowę ciała klienta niczym ortopeda.

Na pytanie: „Czy szyje dla siebie?”, Uśmiecha się: „Nie mam na to czasu. Mówi się, że szewc bez butów chodzi, a to samo dotyczy krawców. Kiedyś, gdy byli koledzy, ktoś mnie mierzył, a ja szyłem dla siebie”.

Jeden z najstarszych krawców w Szczecinie wspomina, że w mieście pozostało jeszcze trzech takich, którzy wykonują krawiectwo „Wagi Ciężkiej”.

Dodaj komentarz