Kobiety same chcą zmienić porodówki. Ruszyła nowa akcja w internecie
Poród to w życiu kobiety moment wyjątkowy. Niestety, wiele matek doświadcza w tym okresie takiej traumy, że chcą o nim jak najszybciej zapomnieć. Czy musi tak być? Wcale nie, bo wiele zależy od podejścia położnej i lekarza do rodzącej kobiety. I o tą zmianę walczy grupa kobiet na co dzień pracujących z matkami po trudnych porodach. Tydzień temu zainicjowały nową akcję w internecie.
Akcja ta jest formą protestu przeciwko nadużyciom, których ciągle doświadczają kobiety na polskich porodówkach.
Karolina Piotrowska inicjatorka akcji i psycholożka pracująca z kobietami po trudnych porodach:
Chodzi nam o to, by poród był dla kobiet doświadczeniem wzmacniającym, takim, który daje jej siłę a nie takim, o którym chce jak najszybciej zapomnieć.
Piotrowska zapewnia też, że za ich inicjatywą nie stoi żadna firma. – To oddolna inicjatywa grupy kobiet. Całkowicie non profit – tłumaczy.
Pokaż się i powiedz o problemie
Akcja prowadzona jest dwutorowo. Po pierwsze inicjatorki namawiają kobiety, by te na ich stronie na Facebooku umieszczały swoje zdjęcia i kartki, z informacją, w jaki sposób zostały upokorzone podczas porodu. Jest ich już kilka, ale organizatorki akcji zapewniają, że z dnia na dzień przybywa kobiet, które chcą się pokazać.
Na co skarżą się kobiety? Przede wszystkim na brak życzliwego podejścia do rodzącej ze strony personelu medycznego. Narzekają, że słyszały od położnych „nie drzyj ryja”, matki wcześniaków dowiadywały się, że dla ich dziecka nie ma inkubatora, kobieta, która urodziła nieżywego syna słyszała, że dobrze się stało, bo „dziecko mogłoby być chore.” Są też takie, które z racji cesarskiego ciecia były oskarżane o lenistwo i wygodnictwo. Zdarzają się także deklaracje, że po tym, jak zostały potraktowane podczas porodu, już nigdy więcej nie zdecydowały się na dziecko.
Organizatorki akcji nie chcą jednak sprawiać wrażenia, że porody i porodówki wszędzie są straszne, dlatego też dla równowagi umieszczają zdjęcia tych kobiet, które swoje porody wspominają bardzo dobrze.
Po wsparcie do Ewy Kopacz
Ale zdjęcia to nie wszystko. Organizatorki namawiają także do podpisywania petycji w sprawie poprawy standardów opieki okołoporodowej. – Niby istnieją one od trzech lat, ale w wielu miejscach ich się nie przestrzega. – mówi Karolina Piotrowska.
Dodaje, że jej zdaniem najważniejsze zmiany w podejściu do rodzących kobiet powinny zajść w głowach pracowników szpitali. Bo w wielu miejscach dyrektorzy szpitali chętniej wydają pieniądze na remonty sal niż na szkolenie personelu. Są położne, które odbierają porody wyłącznie w pozycji leżącej, bo nikt nigdy nie pokazał im, że można to robić także inaczej.
– Podpisaną petycję chcemy przekazać pani premier Ewie Kopacz. To osoba, która nie tylko stoi na czele rządu, ale także była minister zdrowia i przede wszystkim lekarka. Powinna wiedzieć, co dzieje się w polskich szpitalach i chcieć pomóc kobietom – mówi Piotrowska.
Tą petycję w ciągu tygodnia podpisało blisko tysiąc osób.
Nie wszystkim akcja się podoba
Organizatorki żalą się jednak, że w momencie, kiedy zainicjowały akcję, posypała się na nie fala krytyki. – Zarzucano nam, że pokazujemy tylko jedną stronę, że nie powinnyśmy rozdrapywać starych ran i wyciągać brudów. Straszy się też nas, że jeszcze z tego powodu będziemy miały kłopoty – opowiada Piotrowska.
Dlaczego kobiety nie ulegają swoim przeciwnikom, chociaż od ich nie najlepszych porodów minęło już trochę czasu. – To, że my mamy to za sobą nie oznacza, że po nas już nikt nie będzie rodził. Chcemy walczyć o poprawę sytuacji na porodówkach, bo zależy nam, by było coraz mniej kobiet z poporodową traumą, a młode dziewczyny przyjeżdżały do szpitala rodzić bez strachu – podsumowuje Piotrowska.
Źródło: mamadu.pl