fbpx

Terapeutyczna moc myślenia o śmierci, czyli jak obudzić ukryte pokłady szczęścia

Krótka medytacja o śmierci może się okazać potężnym zastrzykiem i motywacją do działania. Choć może kojarzyć się z traumą, zdaniem psychologów warto czasem się przemóc i zastosować tę praktykę.

Co można zrobić, aby zacząć żyć pełnią życia? Większość osób stawia sobie cele, sporządza listę zadań do zrealizowania, planuje… Często jednak pojawia się kwestia samodyscypliny i motywacji. Wielu spędza życie na oczekiwaniach, wypatrując lepszego jutra. W pogoni za lepszym „kiedyś”, do którego wytrwale dążą, wpadają w nieodgadniony, egzystencjalny dół. Niby jest dobra praca, dach nad głową, zdrowie nie doskwiera, trudno określić jakiś konkretny brak, a jednak trudno też zniwelować ciążące uczucie pustki. Jak się go pozbyć?

Steve Taylor jest starszym wykładowcą psychologii a Leeds Beckett University oraz autorem książek o duchowym przebudzeniu. Według badań Taylora, przeżycie spotkania ze śmiercią może mieć potężny, pozytywny efekt na życie danej jednostki. Nie chodzi tu tylko o przeżycie dosłowne np. śmierci klinicznej lub wypadku, ale samo spotkanie ze śmiercią, jak odejście bliskiej osoby czy też przebywanie lub praca z ludzkimi zwłokami. Chociaż śmierć kojarzona jest głównie z czymś traumatycznym, ludzie, którzy przeżyli wypadki, poważne choroby i inne bliskie zetknięcia ze śmiercią, patrzą na świat nowymi oczami. Nie biorą już życia za coś oczywistego.

–Mają nową zdolność do życia w teraźniejszości, z uznaniem dla małych i prostych rzeczy, takich jak przebywanie na łonie natury, patrzenie w niebo i gwiazdy oraz spędzanie czasu z rodziną – twierdzi Taylor.

Oczywiście sytuacje, które niosą ryzyko śmierci, nie są pożądane przez nikogo i nie należy narażać się na niebezpieczeństwo, by doznać podobnego przebudzenia.

Według badacza pozytywne efekty daje również sama kontemplacji śmierci. Wystarczy uświadomienie sobie, że śmierć dotyczy wszystkich, bez względu na kolor skóry, status społeczny, poglądy polityczne czy wiek. Wyobrażenie, że odcina się od nas wszystko, co mamy i czym żyjemy w życiu doczesnym, pozwala nabyć szerszą perspektywę – mniej materialistyczną i nastawioną na odrzucanie przyziemnych trosk i zmartwień. Jak twierdzi Taylor, myślenie o śmierci ma „wyrwać ze stanu podobnego do transu, w którym jesteśmy obojętni na życie i nieświadomi błogosławieństw w naszym życiu”.

Dodaj komentarz