fbpx

Chcą zanurzyć w morzu gigantyczną turbinę, żeby wykorzystywać energię prądów morskich

Dobiegł końca trzy i pół letni test prototypowego urządzenia (turbiny), które generuje energię z prądów morskich. Japonia chce wykorzystać jego pełnowymiarową wersję, żeby wytwarzać prąd dzięki poruszaniu się wodnych mas.

Biorą pod uwagę, że ponad 70 proc. powierzchni Ziemi zajmuje woda, a ponad 96 proc. ziemskiej wody znajduje się w oceanach i ta ogromna masa cieczy nie jest nieruchoma, wody oceanów mogłyby być doskonałymi źródłami energii odnawialnej. Nie wiedzieć czemu wykorzystywanie energii prądów morskich, pływów i fal ciągle jest w powijakach. Technologie niezbędne do tego są na razie wykorzystywane na małą skalę.

Test jednej z nich przeprowadzono niedawno w Japonii. Firma IHI Corporation od ponad dekady pracuje nad urządzeniem, które pracowałoby pod powierzchnią oceanu. Rezultatem jest 330-tonowy prototyp o nazwie Kairyu (co oznacza w tłumaczeniu „oceaniczny prąd”).

Urządzenie zbudowane jest z potężnego, dwudziestometrowego kadłuba, do którego przyczepiono dwa cylindry. Każdy z nich zawiera generatory energii wyposażone w jedenastometrowe turbiny.

Kairyu pracuje około 50 metrów pod powierzchnią wody i jest przyczepiony do dna oceanu, gdzie – co ciekawe -może zmieniać swoje położenie, ustawiając się względem prądu tak, żeby ruch mas wody napędzał turbiny.

Wzdłuż wschodnich i południowych wybrzeży Japonii przebiega bardzo silny prąd Kuroshio. Szacuje się, że gdyby udało się wykorzystać całą jego energię, dałoby to 205 gigawatów elektryczności. Czyli tyle, ile energii wytwarza się w tej chwili w Japonii.

Niestety Kairyu brakuje bardzo wiele żeby zdobyć choć odrobinę tej mocy. Póki co przy prędkości prądów wynoszącej dwa-cztery węzły, czyli jeden-dwa metry na sekundę – prototyp generował 100 kilowatów energii. To o wiele mniej, niż wytwarza przeciętna turbina wiatrowa (ponad 3 megawaty).

 

Źródło: national-geographic.pl

Dodaj komentarz