fbpx

Wrócił do życia po latach choroby. Historia jak z filmu

Jego historia budzi podziw i daje nadzieję tym, których życie nie rozpieszcza. Martin Pistorius udowadnia, że z każdej sytuacji można znaleźć wyjście – nawet tej, która wydaje się być ślepym zaułkiem. Po latach choroby Martin opowiada niezwykłą historię…

Jego książka „Człowiek -duch” od miesięcy utrzymuje się w rankingu najlepiej sprzedających się książek, a także na szczycie bestsellerów „New York Timesa”. I nic w tym dziwnego. „Człowiek – duch”, to autobiograficzna opowieść człowieka, który w wieku 12 lat został sparaliżowany i uznany za „warzywo” – za osobę pozbawioną zdrowych funkcji biologicznych i intelektualnych – a mimo to wrócił do życia i odniósł wielki sukces. W książce opisuje początek choroby, drogę powolnego powrotu do zdrowia, moment zwrotny, a także niezwykły happy end. Po takiej lekturze naprawdę chce się żyć.

Historia jak z filmu

Dramat Martina rozpoczął się, gdy ten miał 12 lat. Chłopiec zaczął tracić pamięć i mieć problemy z poruszaniem się. Lekarze potwierdzili gruźlicze zapalenie mózgu i kryptokokowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Nie było jednak żadnej rozstrzygającej diagnozy i tym samym żadnego skutecznego sposobu leczenia.

Z każdym dniem stan Martina się pogarszał, aż zapadł w kilkuletnią śpiączkę. Kiedy się obudził był całkowicie sparaliżowany i niezdolny do werbalnej komunikacji. W środku jednak nic się nie zmieniło. Martin myślał, wszystko słyszał i rozumiał – nie był jednak w stanie tego wyrazić za pomocą gestów czy słów. Jego rodzina, a potem opiekunowie z ośrodka sądzili, że jest pozbawiony władz umysłowych – tym samym nie raz padał ofiarą przemocy – słownej i fizycznej.

– Miałem takie momenty, kiedy chciałem po prostu umrzeć, bo uważałem, że śmierć będzie dla mnie uwolnieniem. Coś w środku trzymało mnie jednak przy życiu. Teraz jestem szczęśliwy, że przeżyłem – wyjaśnił w jednym z wywiadów.

Zwrot akcji

Szczęśliwie jedna z opiekunek w ośrodku dla osób z niepełnosprawnością dostrzegła w jego oczach coś, co kazało jej porozmawiać z jego rodziną i poradzić wykonanie dodatkowych badań. Testy wykazały, że umysł chłopaka działa bez zarzutu, a jego IQ jest na znacznie wyższym poziomie, niż początkowo zakładano. Problemem pozostało znalezienie sposobu na to, by Martin zaczął swobodnie wyrażać własne myśli. Odpowiedzią była nowa technologia.

– Mam specjalne oprogramowanie na moim komputerze, które umożliwia mi „mówienie”. W ten sposób mogę zabierać głos na spotkaniach, udzielam wywiadów, rozmawiam przez Skype’a. Kiedy nie mam komputera, używam urządzenia AlphaSmart Neo, czyli specjalnej klawiatury z małym ekranem, na którym inni mogą przeczytać to, co chcę przekazać. Używam też iPada ze specjalnym komunikatorem, również umożliwiającym mi „mówienie” – wyjaśnił Martin.

Martin nie tylko z każdym dniem coraz lepiej sobie radził. Umiejętność komunikowania się ze światem przyniosła mu również wiele nowych relacji, w tym tę najważniejszą – romantyczną. Jego żona, Joanna doceniła i pokochała jego wielkie serce i lotny umysł. Co ciekawe, dziś bardzo często rozmawiają bez pomocy technologii. Joanna jest osobą z wysoko rozwiniętą empatią – potrafi wychwytywać myśli i uczucia męża zaledwie poprzez zwykłe spojrzenie, dotyk czy bycie obok. W przeciwieństwie do komputera tu trudno o pomyłki.

– Komunikuję się dużo wolniej niż zdrowy człowiek, czasem jest mi bardzo trudno rozmawiać w grupie. Kiedy już jestem gotowy, a właściwie, gdy komputer jest gotowy, żeby powiedzieć coś w moim imieniu, konwersacja jest już w zupełnie innym miejscu – dodaje Martin.

Sprawczość i wiara w marzenia

Kiedy lata pracy rehabilitacji i nauki posługiwania się komputerem przyniosły rezultaty – i Martin był już niemalże samodzielnym człowiekiem – zdecydował się podzielić własną, historią z resztą świata. W taki właśnie sposób powstał „Człowiek – duch”.

– Napisanie „Chłopca-ducha” było niesamowitym doświadczeniem, chociaż również ekstremalnym wyzwaniem, momentami bolesnym – mówi.

– Szczególnie kiedy musiałem cofnąć się w czasie i zmierzyć z przeszłością, z wielkim bólem i traumą. Ale pisanie przyniosło mi ulgę i zadziałało jak terapia. Wreszcie mogłem wyrzucić to z siebie, ale jednocześnie dać swoją historią nadzieję innym – dodaje.

po latach choroby

Książka bardzo szybko podbiła serca czytelników w Stanach Zjednoczonych, a wkrótce zaczęły się nią interesować wydawnictwa z innych krajów. „Człowiek – duch” dla wielu stał się inspiracją do zmiany życia, a także przykładem na to, że nigdy nie ma drogi bez wyjścia. Martin mówi, że napisał ją po to, aby ludzie inaczej spojrzeli na siebie i na otaczający ich świat. Przede wszystkim z dużo większą dozą życzliwości i szacunku do siebie nawzajem.

– Ostatecznie jednak moja książka jest o nadziei, o niesamowitej sile woli, wadze miłości i wierze w marzenia. O nieporzucaniu ich mimo wszystko. Chciałbym, żeby po przeczytaniu „Chłopca-ducha” ludzie nieco inaczej pomyśleli o świecie, żeby zaczęli cieszyć się życiem i bardziej je doceniali – podsumował bohater.

Czy jego historia posłuży za kanwę do filmu? Czas pokaże. My wierzymy, że nic nie krzepi bardziej niż historie zwykłych ludzi, którzy na przekór losowi wciąż marzą o lepszym jutrze. To skromni bohaterowie o wielkich sercach – zamiast się poddać, ciężko pracują na to, co wielu z nas ma za darmo.

po latach choroby

Inną niezwykłą historię o szczęśliwym powrocie do zdrowia po wielu latach przeczytasz TU.

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: gazeta.pl

 

 

 

Dodaj komentarz