fbpx

Uważność „trudniejsza niż himalaizm”. Zdaniem terapeutów – warta swej ceny

Czy twój umysł jest „mindful”? Czy potrafi być skupiony na danej czynności? Czy jesteś „tu i teraz” bez oceniania niezależnie od wykonywanej czynności? Jeśli nie, to rozmijasz się z istotą życia. A wystarczyłoby zaledwie kilka minut dziennie na prostą praktykę, która uczy przeżywania chwili obecnej. Uważność nic nie kosztuje i nie wymaga żadnych przygotowań. Spróbujesz?

Himalaiści a zen

Powiada się, że himalaiści to ludzie, którzy całkowicie opanowali uważność. W końcu będąc w wysokich górach, bez niej mogliby stracić życie. Na co dzień jednak potrafimy działać w trybie „autopilota” – robimy rzeczy machinalnie, bez świadomości – w końcu w ich nudnej powtarzalności znamy je aż nazbyt dobrze. Ale czy na pewno?

Zdaniem psychoterapeuty, Wojciecha Eichelbregera możliwe, że praktykowanie uważności w bezpiecznym komforcie jest znacznie trudniejsze niż praktyka w wysokich górach – w końcu stawka jest niższa. Nie grozi nam żadne śmiertelne niebezpieczeństwo – potrzeba naprawdę silnej woli, aby wytrwać w regularnej praktyce mindfulness i przenieść ją do codziennego życia, do prostych, nudnych i powtarzalnych sytuacji, które w naszej opinii nie mają w sobie niczego ciekawego.

Skupianie się na oddechu to najbardziej popularna technika wewnętrznego treningu mindfulness, ale też najbardziej irytująca i męcząca na początku praktyki. To tak jak wspinać się na wielką lodową górę, by za chwilę z niej zjechać i zaczynać od początku. Po prostu pasmo nieustannych klęsk. Istota treningu polega tu na tym, by po każdej z tych klęsk, bez marudzenia, osądzania i zwłoki, zaczynać od początku – wyjaśnia Wojciech Eichelberger.  

Bądź tu, gdzie jesteś

W mindfulness chodzi zatem o to, by krok po kroku nauczyć się być w każdym działaniu, w każdym oddechu, w każdej rozmowie, jedzeniu czy zwykłym chodzeniu. Jeśli będziemy praktykować codziennie, osiągniemy poziom, w którym nie ma rozróżnienia na podmiot, przedmiot i działanie – staniemy się jednym.

Najwyższym poziomem wtajemniczenia w mindfulness jest sytuacja, w której mój umysł jest tak bardzo wypełniony żywym doświadczeniem tu i teraz, że ja właściwie znikam jako doświadczający podmiot, jest tylko doświadczenie – tłumaczy terapeuta.

A z tego poziomu krótka droga do pełnego życia. Nagle może okazać się, że rzeczywistość, którą uważaliśmy za nic nieznaczącą, kryje w sobie prawdziwe skarby. Zaczynamy słuchać, aż w końcu słyszymy. Zaczynamy patrzeć, aż nagle widzimy. Zwykłe rozmowy przestają nas nudzić, jedzenie odzyskuje głębię smaku i nawet zmywanie naczyń może dawać przyjemność.

Jak zatem wygląda praktyka mindfulness w praktyce? Zdaniem Wojciecha Eichelbergera polega ona na nieustannym wracaniu do chwili obecnej, bez wyjątków. Wymaga samodyscypliny na przekór rozproszonemu umysłowi.

Umawiam się ze sobą, że z całą uwagą i zaangażowaniem będę zajmował się tylko jedną rzeczą, a jeśli cokolwiek z zewnątrz lub z wewnątrz odciągnie moją uwagę, to porzucę to natychmiast i wrócę do wybranego przedmiotu koncentracji.

– To bardzo trudna droga, wprawdzie bez porównania bezpieczniejsza, ale w kategoriach wysiłku mentalnego chyba trudniejsza niż himalaizm – dodaje terapeuta.

Cel jednak jest warty wysiłku. Dzięki treningowi zaczynamy doświadczać życia takim, jakim jest, bez ocen i filtrów. Poza tym otrzymujemy też szereg biologicznych korzyści: lepiej śpimy, poziom stresu i zmęczenia znacznie się obniża. Jak to ujął pewien mistrz zen: jest ono życiem, które rodzi się z życia i do życia powraca. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, odwiedź polską oficjalną stronę stowarzyszenia MBSR (Mindfulness Based Stress Reduction / Redukcja Stresu Oparta na Uważności) MBSR | Polskie Towarzystwo Mindfulness.

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło:  zwierciadlo.pl

 

Dodaj komentarz