fbpx

Odpoczywaj na zdrowie! Przynajmniej 20 minut dziennie

Zdaniem Wojciecha Eichelbergera żyjemy w czasach, w których zapomnieliśmy o jednej z naszych podstawowych potrzeb – regeneracji. Nawet kiedy mamy urlop, nasze organizmy nie zwalniają – cały czas są w trybie mobilizacji. To prosta droga do wypalenia. Jak sobie z tym poradzić? Po prostu odpoczywaj!

Czy potrafisz odpoczywać?

Nadchodzi upragniona sobota lub długi weekend. Jednak, zamiast odpoczywać, wypełniasz wolny czas zaległymi zadaniami: sprzątaniem, zakupami, robieniem planów na przyszły tydzień czy oglądaniem TV. Nic dziwnego, że w poniedziałek siedząc w pracy, czujesz się jak letargu. Jesteś zmęczony i nie możesz się skoncentrować, próbujesz ratować się kawą. A potem drugą i trzecią. To krótka droga do choroby lub wypalenia. Jeśli nie chcesz, by stały się twoim udziałem, zrób krok wstecz.

Choć „nauka odpoczywania” brzmi jak żart, to okazuje się, że coś, co kiedyś przychodziło naturalnie, dziś faktycznie wymaga uważnej i intencjonalnej nauki. Nie bez przesady jest też użycie zwrotu, że to „kwestia życia i śmierci”. Bycie w trybie pełnej mobilizacji osłabia centralny układ nerwowy, a przewlekły stres (karmiony zwiększoną produkcją kortyzolu) powoduje szereg problemów zdrowotnych. Mechanizm samoleczenia zostaje wstrzymany, w organizmie może dochodzić do stanów zapalnych, a w dalszej perspektywie do rozwinięcia się groźnych chorób przewlekłych – cukrzycy, chorób serca, depresji – jak również chorób autoimmunologicznych.

Mobilizacja, stres i choroby

Nic dziwnego, że w odpowiedzi na rosnącą plagę zaburzeń psychicznych i chorób cywilizacyjnych (w których za jedną z przyczyn uważa się przewlekły stres), w ludziach powoli zakotwicza się filozofia „ruchu slow”. „Ruch slow” nawołuje do zwolnienia – do działania w zgodzie z własnym tempem; do robienia „bardziej” zamiast “szybciej” – z większą koncentracją na jedno zadanie, zamiast próbą ogarnięcia strzępkami uwagi dziesięciu naraz. Samo postanowienie o byciu „slow” może jednak nie wystarczyć.

Przez lata nabraliśmy toksycznych (choć niekiedy pozwalających przetrwać) nawyków, które zakodowały się w naszym ciele. To nawyki impulsywnego działania, wielozadaniowości i skupienia się na tempie. Remedium na ten stan zaś będzie nauka nowych, zdrowszych nawyków takich jak „nicnierobienie” – czyli siedzenie bez żadnego celu i aktywności – przynajmniej przez 20 minut każdego dnia.

20 minut dla siebie

Myślisz, że to łatwe? Bardzo możliwe, że po pierwszych 3 minutach będziesz mieć dość. Carl Honorédziennikarz, pisarz, jeden z twórców „ruchu slow” radzi, by nie poprzestawać – proponuje praktykę medytacji, która w zasadzie nie wymaga żadnych przygotowań, nie można też jej wykonać źle. Chodzi po prostu o przeznaczenie sobie każdego dnia 20 minut wolnego czasu – bez ruchu, w bezczynności – w życzliwym i czułym spoczywaniu w chwili teraźniejszej.

Myśl, co myślisz, odczuwaj, co odczuwasz, doświadczaj tego, czego doświadczasz. Możesz obserwować oddech, mówić mantrę czy modlitwę, ale nie musisz. Nie jest też konieczne” czytamy.

Bardzo możliwe, że samo spoczywanie kiedy umysł nie jest niczym zajęty, będzie zbyt trudne. W tej sytuacji proponujemy zagłębienie się w praktykę uważności, którą stworzył Jon Kabat Zinn. „Bodyscan” – podobnie jak proponowana przez Carla Honoré medytacja bezczynności – polega na spoczywaniu w ciszy i bez ruchu przez 20 minut, z tą jednak różnicą, że kierujemy uwagę na impulsy z ciała. Dla wielu osób jest to prostsza metoda, bo pozwala przepływać myślom – nie angażujemy się w nie – umysł zajęty jest badaniem ciała i jego sygnałów. Spróbujesz?

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródła:
 Zwierciadlo.pl

 

Dodaj komentarz